Historia długiej sukienki

20:30 Honorata 49 Comments


Prezentuję Wam dzisiaj moją pierwszą długą sukienkę, czyli popularną maxi dress, którą dostałam od mojej ulubionej "kożelanki" (słownictwo zapożyczone od Bibika). Kiecka została nabyta w lumpeksie, przeszła małe poprawki przez obcięcie kieszeni, jej właścicielka stwierdziła jednak, że nie czuje się w niej najlepiej. Dalej niechciana kiecka powędrowała do innej ulubionej "kożelanki" mojej "kożelanki", której ta również nie przypasowała więc wróciła do prawowitej właścicielki. Tak oto odrzucana w końcu trafiła do mnie, a mnie strasznie ten prezent ucieszył (dziękuję Marto moja Kochana!). Pierwotnie sukienka nie była aż tak długa, sięgała mi tak do połowy łydki, miałam dwie możliwości: skrócić do kolan lub przedłużyć. Nie mając w szafie nic długiego do samych kostek postawiłam na tą drugą opcję: mój prezent powędrował do Teściowej na ostateczną poprawkę aby poprzez ucięcie podszewki i doszycie jej do sukni stać się moją pierwszą maxi dress. Czuję się w niej niezwykle kobieco, tak dostojnie nawet, w końcu zrozumiałam dlaczego taka długość jest tak popularna. Myślę, że moja długa sukienka jest pierwszą, ale nie pozostanie jedyną. Tak oto kończy się fascynująca historia tej sukni, która wiele przeszła, ale w końcu znalazła swoją dumną z niej właścicielkę.

Ps. Pierwsze podejście do zdjęć zakończyło się niepowodzeniem, zaczęło padać, czekaliśmy w aucie pod blokiem aż przestanie lać (wiadomo: parasole zostały w domu), dostając głupawki i zajadając się bezami z naszej osiedlowej piekarni. W końcu przestało, pięknie pachniało jak to latem po deszczu, tylko słońce tak niespodziewanie szybko zaszło…










 



ja:
podarowana sukienka - next/lumpeks
kurtka - zara/wyprzedaż
torba z Krecikiem - alternatywne koszulki AX ("kożelanka" koszulki z
tego posta)
buty - reserved
pierścień - ukochany staroć (prezent sprzed lat od Męża)
kolczyki - bershka
bransolety - stragan, pepco, h&m
chłopaki:
całość - reserved, carry, pepco, deichmann
 
  zdjęcia Daniel & ja

49 komentarze :

Dzień w muzeum

22:10 Honorata 27 Comments


Jako uczennica szkoły podstawowej nie przepadałam za muzeami: za sztywno, za poważnie, za cicho i jeszcze niczego dotknąć nie było można. Nie pamiętam kiedy byłam ostatnio w muzeum, ale dzięki inicjatywie mojego Brata to się zmieniło. W minioną niedzielę wybraliśmy się do Szreniawy na zwiedzanie Muzeum Rolnictwa i Przemysłu. Byliśmy wszyscy bardzo mile zaskoczeni tym wszystkim co zobaczyliśmy. Niesamowite są takie podróże w czasie. Samo muzeum położone jest na dużym terenie, gdzie oprócz oglądania eksponatów… 






 
 


 
…można pospacerować, coś zjeść odpoczywając na jednej z ławek – tak, Małżonek je mi z ręki ;)


Bibik w terenie przed drzemką bywa trochę marudny ("idziemy stąd mama"), domagał się nie opuszczania oparcia wózka, może minutę siedział obrażony, ale poddał się zapadając w błogi sen.


I można było zrobić ustawkę pod typowo "szafiarskie" zdjęcia.


Mniej typowe: kto ma więcej wdzięku na tej miotle…?







Ponadczasowe paski… Moje są z h&m i strasznie je lubię.


Można też pooglądać typową zagrodę przez płot oraz odwiedzić zwierzynę hodowlaną.



Na koniec to co wypoczęte i wyspane Bibiki lubi najbardziej: pociąg, traktor, plac zabaw i fruwać jak "amolot''! (nie ważne, że mamie się słabo robi…)






Żeby nie było, że nagle jakaś taka "kulturalna" się zrobiłam, to z rozrywek i tak najbardziej kręcą mnie zakupy, a najbardziej wyprzedaże ;) Buty za 39,90 z 149, sklep co się nazywa Street (bardzo wygodne, sprawdzone w terenie muzealnym po raz pierwszy), koszulka za 10,90, a była za 29,90 z Top Secret i pierścień za 6,90 z Reserved wcześniej za 24,90. To tyle, ufff. Dobrej nocki.


zdjęcia Brat & Dziewczyna Brata & Daniel & ja

27 komentarze :

Archiwum bloga