Pomiędzy
Szkoda, że nie było biało, szkoda, że trochę w pośpiechu, że niecierpliwie, ale w końcu usiedliśmy przy stole. Potem Gwiazdor wpadł przez balkon, nawet drzwi za sobą nie zamknął. Dużo rozpakowywania, dużo radości. Takiej dziecięcej, prawdziwej. Potem Święta w rozjazdach. I jeden dzień po, tylko dla nas, leżenie do późna we troje, kawa do łóżka, spacer. Na obiad wigilijne, odgrzewane potrawy. Najlepiej właśnie wtedy mi smakują: barszcz, grzybowa, pierogi, karp. Do kawy sernik i makowiec. Przeglądanie prezentów i testowanie ich. Kolędy śpiewane najgłośniej jak się da i taniec do tego koniecznie. Piękna bajka oglądana na rozłożonej kanapie z pierniczkami i orzechami do podjadania. Bajka o Arturze, który ratował Gwiazdkę, prosta prawda o tym, że w tej przedświątecznej gorączce, zapominamy o tym co naprawdę się liczy: o magii Świąt i byciu razem, niby wszyscy o tym wiemy, ale czy tak mamy?
Najbardziej lubię ten czas pomiędzy Świętami, nawet jeśli to tylko jeden dzień. Spokojny, leniwy, beztroski. Tylko dla nas. Wtedy tak naprawdę sobie przypominam co się naprawdę liczy. I czuję ten wewnętrzny spokój i radość, może nawet magię? I niech tak będzie na co dzień, niech nie zapominam. I Wy też Kochani.
20 komentarze :