Morze
11:45 Honorata 15 Comments
Morze takie jak lubię. Jednego dnia spokojne, ciche, delikatnie
rozkołysane jak jezioro, drugiego wzburzone, groźne i nieokiełznane.
Pokazało nam w ciągu trzech dni swoje różne oblicza. Pozwoliło cieszyć
się swoim urokiem od ciepłego, leniwego poranka do bajecznego zachodu słońca.
Wpuściło na chwilę na wyludnioną plażę, rzuciło piaskiem w oczy,
porwało czapki, potargało włosy. Zaparło dech w piersiach, ukoiło. Zdążyliśmy przed
męczącymi upałami i dzikim tłumem plażowiczów opętanych "parawaningiem" uprawianym
masowo z jak największą ilością parawanów na rodzinę już od bladego
świtu. Oby kolejny tydzień był mniej gorączkowy zarówno jeśli chodzi o
pogodę jak i ludzkie (nieludzkie) zachowania w obliczu wysokich
temperatur, bo wracamy. Mało nam jeszcze tego bycia tylko we Troje i
morza oczywiście w niedużej mieścinie...
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)
12 komentarze :