Lepiej późno niż wcale
Nieplanowana przerwa w blogowaniu, dokładnie miesiąc i jeden dzień od ostatniego posta. Nic na siłę stwierdziłam, ale w końcu czegoś mi zabrakło i jestem. Chociaż w szafie trochę nowości to jakoś ani czasu, ani chęci na robienie "sesji" na bloga nie było. Tak więc dzisiaj zaległe zdjęcia (dużo zdjęć) z Fashion Week w Łodzi.
Mam nadzieję, że w końcu spłynie na mnie natchnienie i gładko pójdzie z kolejnymi postami. To i tak pewnie w sierpniu dopiero, bo wyjazd w góry z chwilę.
No to do rzeczy: jeśli chodzi o Łódź i Fashion Week… Jak dla mnie taki trochę Fashion Freak, ale przecież to święto mody więc szaleństwa były jak najbardziej wskazane wśród odwiedzających i nie tylko. Jednak mało w tym wszystkim było uśmiechu, luzu. Powaga na twarzach młodych ludzi wystylizowanych do bólu trochę mnie przerażała. Napuszenie, przebieranki. Co najsmutniejsze: miałam wrażenie, że wokół były same kobiety, bo płeć brzydsza wcale nie była brzydsza. Ba, nawet bardziej wymuskana, gładka, pachnąca. To już zdecydowanie bardziej przemawiał do mnie "luk na krasnoludka" pewnego pana gdzieś poniżej na zdjęciach.
A najwięcej frajdy sprawiło mi buszowanie po showroomie, gdzie dostawałam oczopląsu od fantastycznej biżuterii, dodatków, ubrań. W międzyczasie pokazy. Trochę tego było i szybko nas zmęczyło, publikuję tylko to co naprawdę mi się podobało.
Mieliśmy też okazję zobaczyć jedną z prób do pokazu Orsaya i jedno co z tego zapamiętałam to sztab pań sprzątaczek czyszczących wybieg po przemarszu modelek. I myśl, że jakakolwiek kiecka znanego projektanta kosztuje tyle co miesięczna wypłata jednej z pań w fartuchu z mopem. No, ale takie kontrasty zawsze były, są i będą.
Cieszę się, że mogłam to wszystko zobaczyć, poznać fajnych i sympatycznych ludzi, nacieszyć oko "wielką" modą, popatrzeć na piękne kobiety i przystojnych facetów z wybiegów (zwróćcie uwagę na krótkowłosą blondynkę, która za każdym razem przyciągała mój wzrok miną "odwalcie się ode mnie wszyscy!"). No i i inaczej niż zwykle spędzić weekend.
Jednak to nie moja bajka, byłam w niej tylko statystką - szarą myszką, za to z osobistym fotografem, który podążał za mną niezmordowany i zrobił mnóstwo świetnych zdjęć. Miłego oglądania!
Mam nadzieję, że w końcu spłynie na mnie natchnienie i gładko pójdzie z kolejnymi postami. To i tak pewnie w sierpniu dopiero, bo wyjazd w góry z chwilę.
No to do rzeczy: jeśli chodzi o Łódź i Fashion Week… Jak dla mnie taki trochę Fashion Freak, ale przecież to święto mody więc szaleństwa były jak najbardziej wskazane wśród odwiedzających i nie tylko. Jednak mało w tym wszystkim było uśmiechu, luzu. Powaga na twarzach młodych ludzi wystylizowanych do bólu trochę mnie przerażała. Napuszenie, przebieranki. Co najsmutniejsze: miałam wrażenie, że wokół były same kobiety, bo płeć brzydsza wcale nie była brzydsza. Ba, nawet bardziej wymuskana, gładka, pachnąca. To już zdecydowanie bardziej przemawiał do mnie "luk na krasnoludka" pewnego pana gdzieś poniżej na zdjęciach.
A najwięcej frajdy sprawiło mi buszowanie po showroomie, gdzie dostawałam oczopląsu od fantastycznej biżuterii, dodatków, ubrań. W międzyczasie pokazy. Trochę tego było i szybko nas zmęczyło, publikuję tylko to co naprawdę mi się podobało.
Mieliśmy też okazję zobaczyć jedną z prób do pokazu Orsaya i jedno co z tego zapamiętałam to sztab pań sprzątaczek czyszczących wybieg po przemarszu modelek. I myśl, że jakakolwiek kiecka znanego projektanta kosztuje tyle co miesięczna wypłata jednej z pań w fartuchu z mopem. No, ale takie kontrasty zawsze były, są i będą.
Cieszę się, że mogłam to wszystko zobaczyć, poznać fajnych i sympatycznych ludzi, nacieszyć oko "wielką" modą, popatrzeć na piękne kobiety i przystojnych facetów z wybiegów (zwróćcie uwagę na krótkowłosą blondynkę, która za każdym razem przyciągała mój wzrok miną "odwalcie się ode mnie wszyscy!"). No i i inaczej niż zwykle spędzić weekend.
Jednak to nie moja bajka, byłam w niej tylko statystką - szarą myszką, za to z osobistym fotografem, który podążał za mną niezmordowany i zrobił mnóstwo świetnych zdjęć. Miłego oglądania!
zdjęcia Daniel
czasem tak bywa z tym brakiem weny i chęci... wiem coś o tym... dopada ale mija po pewnym czasie :) dlatego ciesze się, że "zawitałaś" :)
OdpowiedzUsuńa pokaz był na pewno ciekawym doświadczeniem :) blond dziewczyna hipnotyzuje całokształtem :) przykuła moją uwage biżuteria z zamków błyskawicznych :) zamierzam juz od dłuższego czasu sobie taką stworzyć SAMA :) mam nadzieje, że cos wyjdzie :)
Pozdrawiam ciepło i udanej górskiej wyprawy :)
Mi mija dość szybko ;) Dziewczyna była niesamowita, ja kobieta oczu nie mogłam od niej oderwać, hipnotyzująca - idealne określenie. Jak sobie już zrobisz coś z zamków to koniecznie daj znać, zamówię sobie, bo tam ceny były kosmiczne. Również pozdrawiam!
UsuńPoranna kawa, pączek i Twój post. Widzę, że wczorajsze reprymendy przyniosła natychmiastowy efekt. Hurrrra. A co do pokazu, to nie zawsze jest to nasza bajka....Dobrze że są takie "szare myszki" jak Ty! Jestem fanka Twojego stylu i pisania. Nie ulegasz chwili, potrafisz napisać o czymć fajnym ale i jak cos się nie podoba to też ładnie to ujmujesz. Krytyczny stosunek do cen i zarobków (brawo). I jeszcze: bardzo ładnie wyglądałaś. Gosia T.
OdpowiedzUsuńP.S. Pisz często, a wakacje nad morzem juz były? Zawzze w czerwcu coś już było o wakacjach....
Smaka mi narobiłaś na pączka ;) Reprymendy są potrzebne jak widać. I dziękuję za miłe słowa, uwielbiam je czytać ;)
UsuńW tym roku góry przed nami, a w sierpniu jak się uda weekendowy wypad nad morze jeszcze.
Jestem fanką Twojego pisania. Uwielbiam oba blogi. Od miesiąca nerwowo sprawdzałam i ... jest! Proszę pisz więcej :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i będzie więcej. Pozdrawiam!
Usuńsztuczność, pozy, umiłowanie pieniądza, konsumpcyjne życie, ozdoby- to wszytsko udawane życie. Pewnie kochają je Ci,którzy zastąpują pustke uczuciową, albo nie wiedza nie to daje szczescie
OdpowiedzUsuń...ooo dawno Cię tu nie było, muszę nadrobić zaległości i zajrzeć do Ciebie.
UsuńO jak się cieszę że z pośród miliona wymuskanych, lansiarskich, modowych blogowiczek zapietych na ostatni guziczek, Ty zostałaś sobą "naszą" Honoratką!. I wielkie dzięki za to że znowu jesteś!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ze Szczecina Agata
Nie ma za co ;) Ja dziękuję i pozdrawiam gorąco!
UsuńHonorata, trafnie to ujęłaś. Styl, klasę i to "coś" trzeba mieć we krwi. Trzeba mieć dystans i niewymuszony luz. Przeglądam czasami inne blogi modowe i szlag mnie trafia, jak widzę ładne dziewczyny, przebrane na siłę, koniecznie z "miną pokutną"... Po prostu uciekam ;)
OdpowiedzUsuńAle u Ciebie mogłabym "przesiadywać" całymi dniami.
I marzy mi się takie klimatyczne miejsce, z fajnymi ciuchami, z dobrą poradą, gdzie królujesz.. Ty :)
pozdrawiam
Simonka
Dzięki wielkie. A wiesz, że mi się też marzy takie miejsce, pracuję nad tym :) Pozdrawiam!
UsuńTen blog już od wielu miesięcy jest martwy. Tobie nie chce się pisać a nam czytać. A jeszcze dwa lata temu... ech... Teraz zabrakło tego pawera, tego pomysłu. Są takie sobie fotki i coraz banalniejsze teksty. Gdzie ta Honorata ubrana jak modelka i pazurem i pomysłem, no gdzie????
OdpowiedzUsuń...eee nie wiem ;) Ale dzięki za komentarz.
UsuńJak zwykle sie nie zawiodłam, a ochrzan zmobzmobilizował:-) Super zdjęcia, podejście do sprawy jak najbardziej Twoje, lekko, niekrytyzcznie, z humorem. Pan karasnolud i wk......a blondynka niezli, ale zdjęcie z paniami sprztającymi najlepiej obrazuje calość tej imprezy. Pozdrawiam. Wierna anonimowa, której zawsze sie chce tu zaglzaglądać:-)
OdpowiedzUsuńZmobilizował ;p Zaglądaj, mobilizuj, ochrzaniaj, komentuj.
Usuń