Cztery łapy

14:00 Honorata 10 Comments


Nasz nowy Członek Rodziny, małe-czarne z długimi uszami, kochające wszystkich, cholernie mądre i cwane, przylepa i śpioch, ale zawsze skore do wariactw. Codzienny obowiązek, ale przede wszystkim ogrom, ogrom radości dla Synula, dla nas.
W moim rodzinnym domu zawsze były psy: kundelki, dwie sunie. Jedna ze schroniska, druga prawie z ulicy, już ich nie ma, ale kolejna cudowna psina, której nikt nie chciał trafiła do mojej Mamy.
Więc i ja nie wyobrażałam sobie swojego domu bez czworonoga z mokrym nosem. Kiedy mieszkaliśmy w bloku Mąż był przeciwny, ale po przeprowadzce na "większe" nie miał już argumentów. W końcu cała nasza trójka bardzo chciała takiego powiększenia rodziny.
Nasze pierwsze podejście do adopcji psa z końcówki zeszłego roku skończyło się tragicznie, sunia, którą przygarnęliśmy okazała się po prostu "trafiona". Trzy szczeniaki podrzucone do schroniska w kartonie w mroźną noc. "Nasza" najmniejsza, najsłabsza, po przeziębieniu, ale jakoś nie braliśmy pod uwagę opcji, że może być coś nie tak, a jednak... Psina była z nami półtora tygodnia, jej ostatnie trzy dni to dni wyjęte z naszego życiorysu, piesek praktycznie umierał na naszych rękach, a trzech weterynarzy bezradnie rozkładało ręce. Walczyliśmy do końca, ale nie udało się. Powiedziałam sobie, że nigdy więcej... Do czasu. Jak już swoje wyryczałam i minął czas kwarantanny znowu zaczęłam się rozglądać, szukać, dzwonić. Będąc bogatszymi o nowe doświadczenia teraz trochę inaczej podeszliśmy do tematu. Myśleliśmy o adopcji nieco starszego psa, tyle ich czeka w schroniskach niechcianych. Z drugiej strony nie chciałam odmawiać mojemu Synkowi radości obcowania ze szczeniakiem. Inny wariant to kupno psa rasowego, już prawie decyzja zapadła, ale akurat zbliżały się wakacje, wyjazdy. I tak naprawdę nie byłam do końca przekonana o kupnie skoro tyle psiaków jest w potrzebie i czeka na nowy dom. A do tego przecież od zawsze uwielbiałam kundle. W sumie nawet kupując psa od dobrego hodowcy nie ma pewności czy wszystko będzie z nim dobrze. Znajoma kupiła rasowego szczeniaka z renomowanej hodowli, a kiedy trafił do ich domu przez trzy tygodnie ciężko chorował, na szczęście wyszedł z tego.
Wyszło na to, że jednak adopcja szczeniaka rasy mieszanej. Dzwoniąc po schroniskach po przeszło półrocznej przerwie dowiedziałam się o konieczności podpisania przy procedurze adopcyjnej psiego dziecka oświadczenia, że zdaję sobie sprawę z zagrożenia dla jego zdrowia i życia jakie wiąże się z faktem, iż przebywał on w schronisku. My wcześniej o niczym takim nie słyszeliśmy, a uważam, że to dobre rozwiązanie. Jednak baliśmy się podjąć kolejny raz takie ryzyko, ale w końcu trafiliśmy na odpowiednich ludzi z wielkim sercem, którzy prowadzą Dom Tymczasowy dla zwierząt. Właśnie od nich adoptowaliśmy naszą Abi, która trafiła do nich wraz z mamą i siostrą (na końcu ich wspólne zdjęcie, bo Mała cały czas czeka na nowy dom).
Mamy przedstawicielkę najlepszej z "ras" - "candel berry" czyli kundel bury. Nasze małe, wibrujące szczęście, której poranna radość z faktu, że wstaliśmy, że nas widzi daje pozytywnego kopa na cały dzień. Nie sposób się nie uśmiechnąć na "dzień dobry" i nawet wyjście z nią na dwór mimo fatalnej, jesiennej aury nie jest nieprzyjemne. Jest najcudowniejsza, najmądrzejsza, najzabawniejsza, bo nasza!
I to coś w jej oczach, bo tylko pies potrafi tak patrzeć...
























zdjęcia my

10 komentarzy :

  1. Piękna psinka, można się zakochać :) Ale Twój synek jaki już duży, kiedy on tak urósł, przecież dopiero taki maluszek był :) Pozdrawiam całą waszą czwórkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My się zakochaliśmy ;) Sama się zastanawiam kiedy Synek mi tak wyrósł... Pozdrawiamy!

      Usuń
  2. Potwierdzam! Candel berry najlepszą rasą :)) Podobnie jak decyzja przygarnęcia niechcianego psiaka. Takie skrzywdzone stworzenia potrafią kochać dwa razy mocniej, a ich oddanie to najlepszy wyciskacz łez. Nasz Maniek jest z nami już ... 2 lata? I już nie wyobrażam sobie naszej rodzinki bez czworonoga. Ukochany pupil i przylepa.
    Piękne światło na zdjęciach!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak przygarnięte kundelki są naj! To była ostatnio najlepsza nasza decyzja i już teraz nie wyobrażam sobie naszej rodzinki bez Abi :) Teraz smacznie sobie śpi od jakiś dwóch godzin a ja spokojnie mogę sobie pracować :) Cieszę się, że zdjęcia się podobają, Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  3. Najcudowniejsza! I tak mądrze jej z oczu patrzy... Już nie mogę się doczekać, kiedy też będziemy mogli zaadoptować pieska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to najmądrzejszy piesek na świecie ;) Trzymam kciuki za adopcję!

      Usuń
  4. Psina boska, Wy też, ale na drugim planie ;) Zdjęcia przepięknie klimatyczne! Super, że nie zraziła Was ta smutna historia i jednak przygarnęliście psa a nie kupowaliście, podziwiam i kibicuję :) Pozdrawiam ciepło!
    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie za ciepłe słowa. Udało nam się w końcu! Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Sama zaczęłam się zastanawiać nad takim krokiem jak przygarnięcie psa lub kota a ten post dał mi znowu do myślenia ... ;)

      Usuń
  5. Szczerze polecam jak tylko są chęci i potrzeba. To duża odpowiedzialność więc trzeba wszystko dobrze przemyśleć a w zamian dostaje się miłość bezwarunkową zwierzaka. Trzymam kciuki zatem!

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga