Chce się żyć?
Za oknem listopadowa, szara rzeczywistość, której nijak nie można zmienić. Można tylko próbować się z nią oswoić najprościej jak się da: uśmiechem od rana, choć nie zawsze to takie proste, ale wczorajszy, wieczorny seans "Chce się żyć" był dla mnie lekcją pokory.
Zwlekam się z łóżka po uprzednim przytuleniu się do żywego pluszaka leżącego najbliżej, który zawsze ląduje w naszym łóżku. Potem człapię do łazienki, spoglądam w lustro (o Jezu…!) i do samej siebie się szczerzę. Zimna woda, tonik, krem. Do kuchni, kawa niezbędna, pachnąca, stawiająca na nogi, koniecznie z ekspresu, tosty. Szybki prysznic i cały rytuał poranka, podzielność uwagi i trzeźwość umysłu niezbędna, bo Bibik od rana mnie nie oszczędza i bombarduje pytaniami, przemyśleniami. Czasami nie ma humoru (delikatnie mówiąc) i ciężko go wtedy przekonać, że wstał kolejny, cudowny dzień a on idzie do przedszkola. Mąż tylko w tym całym porannym zamieszaniu pozostaje niewzruszony, wstaje, robi sobie kawę i siada przed komputerem, nieobecny jakiś, nieprzytomnie patrzy na mnie kiedy pytam z czym zje tosta. Budzi się jak wracam po odprowadzeniu dziecka do przedszkola z ciepłymi jeszcze bułkami i proponuję śniadanie. I tak zaczyna się i mija kolejny dzień, każde idzie do swoich obowiązków, zwykła codzienność. A może jednak niezwykła jeśli mamy siebie i jest się do kogo od rana uśmiechnąć? Chce się żyć?
Zwlekam się z łóżka po uprzednim przytuleniu się do żywego pluszaka leżącego najbliżej, który zawsze ląduje w naszym łóżku. Potem człapię do łazienki, spoglądam w lustro (o Jezu…!) i do samej siebie się szczerzę. Zimna woda, tonik, krem. Do kuchni, kawa niezbędna, pachnąca, stawiająca na nogi, koniecznie z ekspresu, tosty. Szybki prysznic i cały rytuał poranka, podzielność uwagi i trzeźwość umysłu niezbędna, bo Bibik od rana mnie nie oszczędza i bombarduje pytaniami, przemyśleniami. Czasami nie ma humoru (delikatnie mówiąc) i ciężko go wtedy przekonać, że wstał kolejny, cudowny dzień a on idzie do przedszkola. Mąż tylko w tym całym porannym zamieszaniu pozostaje niewzruszony, wstaje, robi sobie kawę i siada przed komputerem, nieobecny jakiś, nieprzytomnie patrzy na mnie kiedy pytam z czym zje tosta. Budzi się jak wracam po odprowadzeniu dziecka do przedszkola z ciepłymi jeszcze bułkami i proponuję śniadanie. I tak zaczyna się i mija kolejny dzień, każde idzie do swoich obowiązków, zwykła codzienność. A może jednak niezwykła jeśli mamy siebie i jest się do kogo od rana uśmiechnąć? Chce się żyć?
"Chce się żyć" - film, który trzeba koniecznie zobaczyć. We mnie zostanie na długo. I motto Mateusza, głównego bohatera: "Dobrze jest". Sama często sobie je powtarzam od dawna, bo naprawdę tak jest i chce się żyć!
zdjęcia my